Diam0ndAngel
Do³±czy³: 14 Kwi 2009 Posty: 6
|
Wys³any: Wto Kwi 14, 2009 12:04 Temat postu: WALCZYC CZY DAC SOBIE SPOKOJ !!!!!!!!!!!!!!!! |
|
|
Cze¶æ! Troche niezreczna sprawa, bo mozecie uznac ze jestem samolubna. . . ale dobra pierwsze koty za mloty a wiec mam 16 lat i jeszcze nie mialam chlopaka na powaznie, bo czekam na tego jedynego nie chodzi o to ze jestem jakas nie ladna bo nawet nawet mialam wielu adoratorow ale nie moj typ nie ten swiat wogole. Od pewnego czasu zainteresowalam sie pewnym starszym odemnie chlopakiem ma 21 lat i ma dosc powazna prace a wiec jest mlodym policjantem. NA POCZATKU JAK PRZYSZEDL DO PRACY MOWILAM MU DZIEN DOBRY A ON OSTATNIO PRZESZEDL ZE MNA NA CZESC. Wszyscy mi mowia ze jak ide to spoglada na mnie i zawsze mi patrzy prosto w oczy. Trwa to juz prawie 2 lata i od tamtego czasu no zakochalam sie w nim co bedziemy sie kryc. . .milosc to chyba normalne uczucie. . .ciagle placze i nie daje rady juz bo bardzo bym chciala zeby bylo cos wiecej. Ale jest taka rzecz ze on ma dziewczyne. Tak wogole kiedys mnie podwozil do domu i wogole jest bardzo mily i sympatyczny. Ale ja juz nie wiem co robic w szkole ciagle rycze jak widze jakas pare. . .Chcialabym zeby cos bylo ale musze liczyc z tym ze nie bedzie nic. . . i probuje sobie to wmowic. . Dzieki za odp i prosze nie badzcie dla mnie zbyt krytyczni. . . |
|
jagoda1201
Do³±czy³: 22 Lut 2010 Posty: 1
|
Wys³any: Pon Lut 22, 2010 19:08 Temat postu: |
|
|
jestem w troche dziwnej sytuacji i nie wiem co zrobic. Jakies 2 tygodnie temu bylam na imprezie gdzie lepiej poznalam mojego kumpla ze szkoly. Bylo milo i juz nastepnego dnia napisal do mnie. Dobrze sie dogadywalismy, bylo wszystko ladnie, pieknie. zapraszal mnie do siebie, usmiechal sie, podrywal... i pojechalam do niego. Obejrzelismy film, pogadalismy. Przy nastepnym filmie juz zaczelismy sie calowac. "zblizylismy" sie do siebie, ale seksu nie bylo, bo to jeszcze nie pora. Ale pomijajac to. przeszlismy do niego do pokoju, lezelismy, oboje polnago. Bylo namietnie, kiedy on powiedzial do mnie, zebym nie oczekiwala zbyt wiele, bo on nie szuka dziewczyny... a, ze mi bylo przy nim dobrze, to choc na ta chwile nie chcialam sie tym zamartwiac, wiec powiedzialam, ze ok nie ma problemu. I dalej sie piescilismy. Ale to bylo jak w desperacji. Nie chcialam go stracic w tej chwili, chcialam, zeby to jeszcze trwalo. Ale pozniej juz bylo troche sztywno. On tez zdawalo mi sie zamyslony byl. A ja caly czas mysle o tej sytuacji i nie wiem co zrobic. Bo problem jest... i ja mam z tym problem. Zalezy mi na nim. Ale teraz mu tego nie powiem bo wtedy mu powiedzialam, ze nie ma problemu... Moze macie jakies pomysly na to co bym mogla zrobic? |
|